Festiwal Tiji. Mustang

Jadąc do Nepalu, już po raz kolejny, Maria Magdalena Kwiatkiewicz skoncentrowana była głównie na udziale w Tiji Festiwalu odbywającym się najpewniej przedostatni raz w historii oraz na odwiedzeniu szkoły w Bakrang, której odbudowę wsparła w 2015 roku, a dziś organizuje i finansuje pracujących tam polskich wolontariuszy.

Czy przypuszczała, że po tej wyprawie na liście jej priorytetów pojawi się coś jeszcze? Na udziale w tegorocznym Tiji Festiwalu Marii Magdalenie Kwiatkiewicz zależało wyjątkowo, bo w Mustangu mówi się, że to już jedno z ostatnich organizowanych tam świąt ku czci zwycięskiej walki dobra ze złem. Tajemnicą bowiem nie jest, że przez dolinę Mustangu ma wieść droga łącząca dziś chiński Tybet z Indiami. Zakończenie jej budowy za kilka lat dotkliwie wpłynie na kulturę i losy mieszkańców tej krainy. Będąc w Mustangu, trochę przypadkiem, trafiła do szkoły prowadzonej przez Amji Tenjing Bist, czyli tybetańskiego lekarza, który na co dzień leczy ludzi, a za zarobione pieniądze pomaga dzieciom, głównie sierotom lub tym pochodzącym z najbiedniejszych rodzin. W ramach prywatnej inicjatywy i niewielkiemu wsparciu lokalnej społeczności od kilkunastu lat daje, w większości przypadków, jedyną szansę na edukację najuboższych dzieci, które wraz z podstawowym wykształceniem zyskują wiedzę na temat leczenia opartego na badaniu pulsu i języka, ziołolecznictwie i naturopatii.

Ta fascynująca opowieść ma jednak drugie, bardzo przejmujące dno. Otóż warunki, jakie panują w szkole, są tragiczne. Dzieci, choć szczęśliwe, bo mają dach nad głową i zapewniony ciepły posiłek, żyją w ubóstwie, rodzice, jeśli żyją, odwiedzają je raz, może dwa razy w roku, dzielą dwie sypialnie - jedną dla dziewcząt, drugą dla chłopców, gdzie śpi łącznie ok trzydzieścioro dzieci. - Od pierwszej chwili wiedzieliśmy, że nie przejdziemy obok tego miejsca obojętnie. Po powrocie do Polski postanowiliśmy, że będziemy przesyłać A kwotę umożliwiającą utrzymanie kilkoro dzieci. Dodatkowo chcielibyśmy zachęcić poznaniaków do udzielenia pomocy – wyjaśnia Maria Magdalena Kwiatkiewicz. - Stąd właśnie pomysł na wystawę moich zdjęć połączoną ze sprzedażą cegiełek na rzecz tej szkoły.